Nie działa mi Peakd, a to tam publikuję swoje posty, więc już na starcie tego wpisu jestem zirytowana. Lekko.
Spałam głęboko, ale miałam bardzo głupie, alkoholowe sny. Gdy zadzwonił budzik to z przyzwyczajenia ustawiłam drzemkę, ale po sekundzie się zreflektowałam i wstałam z łóżka. Poranna rutyna, spacer z psem i wyprawa do pracy. Jechałam tam z duszą na ramieniu jakby czując, że coś będzie nie tak.
Byłam dzisiaj na zebraniu z kierowniczką i przy wszystkich mi dowaliła, że nie lubi mojego sposobu komunikacji. Nie wiem dlaczego skoro tylko twierdząco odpowiedziałam na jej pytanie. Oczywiście już sobie dobudowałam historię, że mnie nie lubi i będzie chciała się mnie jak najszybciej pozbyć. Jestem tym bardziej zestresowana, że jutro zostaję w pracy sama, a wiedzy mi bardzo brak, więc czuję, że jutro dam jej powody do dowalenia się do mnie. Jestem z tego powodu mega zestresowana i najchętniej rzuciłabym tę robotę w diabły. Nie wiem, może ja się nie nadaję do tego, żeby piastować funkcyjne stanowiska? Dzisiaj właśnie tak myślę i nie podoba mi się to.
Po pracy pojechałam na terapię, a z racji tego, że dojechałam tam szybciej i miałam jeszcze pół godziny do spotkania to wlazłam do Lidla i zrobiłam zakupy na kilka dni, bo lodówka już świeciła pustkami. Trzymam dietę, więc zakupy były bardzo przemyślane i oczywiście nie zawierały słodkiego, od którego próbuję się odzwyczaić. Na terapii było spoko, bo było to spotkanie zapoznawcze z terapeutką. Okazało się, że już z nią pracowałam chociaż bardzo krótko to jednak zawsze fajna wiadomość. Ona mnie doskonale pamięta za co mam ogromny szacunek, bo przy takim przemiale pacjentów pamiętać kogoś, kto chodził na terapię z dwa czy trzy tygodnie to naprawdę wyczyn. Ja ją pamiętam jak przez mgłę, bo zaraz po rzuceniu terapii ostro piłam i po prostu nie pamiętam. Uroki alkoholu.
Po powrocie do domu zjadłam posiłek i siadłam do kompa jak zbity pies. Cały czas nakręcam się na jutro, że dojdzie do jakiejś katastrofy na magazynie. Myślę, że czeka mnie bezsenna nocka, bo poziom stresu jest naprawdę spory. Muszę to jakoś przeżyć. Obejrzałam sobie w końcu dzisiaj "Raport Pileckiego" i film mi się sam w sobie podobał, ale wstyd się przyznać jestem noga z historii i nie wiem co było prawdą, a co wątkiem fabularnym. Niemniej na pewno w najbliższych dniach zgłębię temat, bo mnie ta postać zainteresowała.
I tyle na dzisiaj. Nie chce mi się rozpisywać jak nie mogę pisać na PeakdD. Hive.blog jakoś mnie drażni do pisania, tu tylko lubię czytać. A z kolej na PeakD nie lubię czytać, tam lubię tylko pisać. Dziwny ze mnie człowiek.
Idę już do łóżka, a Wy trzymajcie za mnie jutro kciuki, żebym znowu nie dała kierowniczce powodu do objechania. Eh.
Do jutra.